Etykiety

Translate

piątek, 19 maja 2023

KAŻDY MOZE BYĆ WOJOWNIKIEM ŚWIATŁA... I POSŁYSZEĆ DZWONY BIJĄCE W GŁĘBI OCEANU...

.

Jest to temat, który nie chce mnie opuścić, więc muszę  to wyzwanie podjąć - chociaż łatwe dla mnie nie jest. Dlaczego nie łatwe? W poprzednim poście pisałam o Świetlistym Wojowniku, teraz jednak spojrzę na ten temat z innej strony. Mojej własnej, osobistych przeżyć i uczuć...

Kilka lat po zakończeniu wojny, brat mojej Mamy ze swoją rodziną przeprowadził się z Krakowa do Międzyzdrojów. No i dla mnie rozpoczął się czas wspaniałych wakacji. Wolność! Wolność!! - poza konieczną domową dyscypliną. Morze, jego szum, woda, piasek, wędrówki po bezludnych plażach, (bo wczasowicze cieszyli się głównie leżeniem na kocach i opalaniem się), zwiedzanie opuszczonych domów (choć tego nie wolno było nam robić ale oczywiście ten zakaz był łamany) i poznawanie lasów wyspy Wolin (na której są Międzyzdroje).

Gdy już byłam w liceum, w naszych nie do poskromienia zabawach i odkrywczych wyprawach towarzyszył nam pewien chłopak w moim wieku o imieniu Jurek (Najwięcej w moim życiu spotykałam właśnie Jerzych). 

Otóż głównym zajęciem Jurka w jego czasach szkolnych były wagary, przez co poznał wzdłuż i wszerz lasy wyspy Wolin okalające Międzyzdroje. Zakaz wstępu do pewnych obszarów w lesie nie był dla niego przeszkodą, a więc i my też nie chcieliśmy dostrzegać tabliczek z napisem STOP. Z rozrzewnieniem wspominam, że razu pewnego przelazł przez wysokie ogrodzenie z mocarnej siatki, by zerwać dla mnie rosnący w zakazanym miejscu kwiat...Piękne wspomnienia, chociaż w lasach po wojnie nie było bezpiecznie się szwendać.

W którymś miejscu w lasach wyspy Wolin jeszcze przed wojną została zbudowana wieża triangulacyjna - nie pamiętam jaka była wysoka. Oczywiście też opatrzona tablicą zakazującą wspinania się na nią.

Ale oczywiście złamaliśmy zakaz. Pod wodza Jurka dotarliśmy do ogromnej polany zarośniętej morzem traw, na której to stała wieża ( może od tamtego czasu tak bardzo kocham trawy?), ja wraz z Jurkiem wdrapaliśmy się po mocno zdezelowanych schodach na najwyższe piętro, a młodsi jednak musieli pozostać niżej, bo - trochę rozsądku jeszcze nam pozostało.

Po bardzo wielu latach mam w pamięci widok rozpościerający się ze szczytu wieży... Wokół były tylko drzewa, morze szumiących drzew, a w dali poza nimi, okalające wyspę...inne, prawdziwe morze...z falami i ich szumem...Nie znajduję słów by opisać to piękno, które było mi dane wówczas przeżyć. Ale wiem, że wtedy przez tę krótką chwilę...dotarł do mnie dźwięk spoczywających w oceanie dzwonów, choć nie zdawałam sobie z tego sprawy. Teraz po wielu latach, gdy pojawia się we mnie czyste wspomnienie tego przeżycia, choćby trwało tylko jak mgnienie oka, słyszę głos dzwonów. Znów...


Lata mijają, do Międzyzdrojów wybieram się już rzadziej, ale są bardzo bliskie mojemu sercu i czas tam spędzony z kochającą i kochaną rodziną i z wiernymi przyjaciółmi jest dla mnie zawsze czasem świętym. Jeżdżę nad to moje ukochane morze zwykle jesienią, więc nie ma już kłębiącego się wszędzie tłumu, ale tłum i tak rzadko mi przeszkadza.

Chodzę po znanych z dawnych czasów uliczkach, odczuwam swoją wolność, rozmawiam z morzem, słucham jego odpowiedzi i zachwycam się wszystkim.


Kilka lat temu było mi wyjątkowo trudno odnaleźć się w życiu, wiec pojechałam do Międzyzdrojów by...pożalić się morzu. Wędrowałam po prawie pustych plażach i chciałam oddać morzu to co mnie bolało. co chciałam aby już nie było moje...Słowa piosenki Jurka Porębskiego „Znów wypłynę na morze by spotkać się z falami” zmieniłam więc dla aktualnej siebie - na „Znów wypłynę na morze i w tym morzu wszystko złożę”. Ach, jak poruszały moje uczucia te słowa! Ale czy morze chciało przyjąć to „jakieś wszystko”? Czy chciało cokolwiek Za Mnie zrobić? Chyba nie. Nie mogłam usłyszeć głosu dzwonów z głębin oceanu bo moim zadaniem po spotkaniu z morzem było spotkać się z falami, właśnie wyjść im naprzeciw. Takie jest zadanie wszystkich Żeglarzy i wszystkich Wojowników Światła.

„A każdy może nim być, chociaż o tym nie wie”.

Generał Mariusz Zaruski sławny wychowawca żeglarskiej młodzieży nauczał ich: „Bierzcie kurs na słońce” - a więc bądźcie wojownikami światła!

Jurek Porębski był znanym żeglarzem, rybakiem, również naukowcem, gdy go poznałam ucieszyłam się, że w tych samych latach studiował w Krakowie oceanografię, w których ja moje rolnictwo. Nawet mogliśmy się mijać na ulicy. Był autorem kilkudziesięciu żeglarskich piosenek - „szant” i ich wykonawcą.

W czasie któregoś, już odległego pobytu w Międzyzdrojach poznałam Jurka (znów Jerzy) u przyjaciół mojej rodziny. Oczywiście na spotkanie przybył z gitarą, więc przerodziło się ono w wieczór piosenki żeglarskiej. Śpiewaliśmy wszyscy. a morze nas radośnie słuchało,

Kilka dni temu przesłuchałam starą kasetę z nagraniami kilkunastu piosenek Jurka. Wzruszyłam się, przypomniałam sobie dawne czasy, gdy nasz dom w Krakowie rozbrzmiewał żeglarskimi pieśniami. Moi synowie kochali żeglowanie, a ich matka czyli ja - miała od zawsze w sercu bezmiar oceanów.

O Jurku Porębskim napisałam w końcowej części tego tekstu. Ale całość zmierza właściwie do spotkania z NIM, z prawdziwym WOJOWNIKIEM ŚWIATŁA. Sporo napisałam o sobie, ale też o wolności, radości, o odważnym, choć trochę szalonym wstępowaniu w dorosłe życie. Słowa pieśni Jurka mówią właśnie o już dorosłym życiu takich Wojowników, o ludziach, którzy kochali oceany, których wzywał wiatr wiejący w żagle, którzy żegnali a potem witali swoich bliskich... I mówią też o tych, którzy bez pożegnania... pozostali na morzu pełniąc ostatnią ze swych wacht...

Szanty - Pieśni Jurka Porębskiego są Pieśniami Pełnymi Miłości. Są Pieśniami o Mocy Odważnego Życia. Słowa ich wskazują drogę przed siebie, na Wszelkich Szlakach... Ale tez i drogę do Prawdziwego Siebie. Słychać w nich głos tysiąca dzwonów z zatopionej - hen. gdzieś w oceanie świątyni, spoczywającej w głębinach...Wsłuchajmy się więc w głos. dzwonów, bo on rozbrzmiewa dla nas...


Wojownik Światła Jurek Porębski zakończył swa ostatnią wachtę 19 sierpnia 2021 roku.




niedziela, 7 maja 2023

WOJOWNIK ŚWIATŁA I MOJE ŻYCIE

    

Wróćmy na chwilkę do postu z 16 maja 2021 roku pt. WOJOWNIK ŚWIATŁA... SŁONECZNY WOJOWNIK - znamy go bardzo dobrze!. Proponuję by ten tekst sobie przypomnieć, lub przeczytać od nowa, bo jak przekazały mi osoby które go już poznały - po pierwsze jest bardzo ładnie napisany, po drugie jest mądry, po trzecie są w nim ciekawe wiadomości ze świata przyrody - więc ponoć czyta się go z przyjemnością.

Wojownikiem światła „ochrzciłam” w tym poście zwykłą roślinkę, bardzo popularną przy polnych drogach, na łąkach, pastwiskach, a chwała Bogu - są one jeszcze gdzieniegdzie w Polsce. Ale w poście aktualnym napiszę o innych „wojownikach światła”, również pojawiających się na naszych drogach przez pola życia. Chociaż... nie są to spotkania omalże na każdym kroku, jak właśnie te spotkania majowe, rozświetlone złotym, słonecznym blaskiem, ze zwykłym - niezwykłym mniszkiem lekarskim, popularnie zwanym mleczem.

W roku 2021 mniszkiem wprost zalane były wszelkie możliwe miejsca, gdzie mógł wyrosnąć. W zeszłym roku było go o wiele mniej, a w roku bieżącym pojawił się obficie, lecz przestraszony deszczem dosyć szybko zamknął swoje kwiatowe koszyczki. Zdążył jednak obdarzyć świat srebrzystymi dmuchawcami i rozesłać na wszystkie strony dzieło swego życia czyli nasiona. 
A ja również zdążyłam zrobić z kwiatów zebranych w pełnym słońcu, zdrowotny i smakowity syropek.

Ale powracam teraz do mojego tytułowego bohatera - do WOJOWNIKA ŚWIATŁA.

Nie pisałam w postach o przykrych chwilach mojego życia, bo przecież każdy z nas je przeżywa. Pomimo moich rozlicznych doświadczeń i zdobycia dzięki nim może i nie najgorszych wniosków, nigdy nie „pouczałam”, że należy tak, a tak postępować, bo wg mnie jest to karygodne wścibstwo, podyktowane wybujałym ego. Czasami coś proponowałam, ale nie jestem żadnym autorytetem. Starałam się jednak przedstawiać mój punkt widzenia odnośnie pewnych wg mnie ważnych spraw, bo przecież życie się toczy, ja przeżyłam już trochę lat, ale wybór dróg którymi się w życiu „chadza” jest najbardziej intymną decyzją każdego z nas.