Etykiety

Translate

poniedziałek, 17 kwietnia 2023

W ZDROWYM CIELE - ZDROWY DUCH


Opuściłam mój blog na trzy tygodnie, 

maki
Nie potrafię wyjaśnić również sobie, dlaczego tak się 
stało, ale jednak wiem że ta przerwa była konieczna. Czasami tak bywa w życiu, że musi się... jakby odejść od siebie, takiej dobrze sobie znanej na co dzień i potem... znów... siebie spotkać, już jakby w innej codzienności. Wszystko takie samo, ale nie takie samo.

Powróciłam więc na „moją codzienną drogę przez pola” i po przerwie, dzisiaj będzie post na blogu.

pola

Po zakończeniu mojej pracy zawodowej i rozmaitych życiowych perypetiach - spotkałam się bardzo aktywnie z rolnictwem ekologicznym, a konkretnie z rolnictwem biologiczno- dynamicznym. Na czym polega różnica pomiędzy tymi dwoma sposobami prowadzenia gospodarstw, napiszę w innym poście. Ale zasada jest taka sama - współdziałamy z Naturą, szanujemy i respektujemy Jej Prawa i odczuwamy nasz głęboki, intymny związek z Życiem. Wierzę, że każdy rolnik kochający swe gospodarstwo, swoją ziemię ten swój związek z ŻYCIEM prawdziwie odczuwa.

Post mój piszę w okresie nasilonych rolniczych protestów. Pisałam o tym już w poście Polska krajem mlekiem i miodem płynącaNic się na korzyść rolników nie zmieniło, a raczej ten problem spotęgował się i zaostrzył. Jestem całym sercem po stronie protestujących rolników, którzy prowadzą przecież swe gospodarstwa w sposób konwencjonalny. Cenię ich podziwiam i szanuję, pomimo tego, że ja przecież chciałabym aby wszyscy rolnicy „przemienili się” w rolników ekologicznych. Jak za wyciągnięciem czarodziejskiej różdżki? Niemożliwe. A może jednak czary zadziałają?

Rolnicy protestują w obronie swego prawa do gospodarowania w rodzinnych gospodarstwach, bo jeśli nie mogą sprzedać wyhodowanych przez siebie płodów swej ziemi, tracą finansową podstawę bytu. W ostatnich latach już wiele gospodarstw z powodu rozmaitych, nie do pokonania trudności przestało istnieć, a teraz może być dalszy ciąg tego kryzysu. Obecnie polskie zboże ze żniw w roku 2022, tonami zalega w gospodarstwach, a zboża i inne produkty z Ukrainy - dla których w Polsce miał być tylko tranzyt, rozeszły się po naszym kraju, trafiły do młynów, piekarni i do sklepów, czyli do polskich konsumentów. Zboża nie były badane na granicy, przyjęte przez Polskę zostały jako „zboża techniczne”, choć nie istnieje taka nazwa dla określenie jakości zbóż. Obecnie zostały przemianowane na „czyściwo młynarskie”, używane do oczyszczanie młynów. Jakość przywożonych zbóż jest tragiczna, wagony do transportu są nie wiadomo po czym, ale również po środkach dla ludzi trujących, wagony w czasie transportu nie są przykryte, nie podlegają na granicy żadnym kontrolom stwierdzającym zdrowotność tego przewożonego towaru. I produkty żywnościowe nieuczciwie wyprodukowane z takiego zboża trafiają do naszych sklepów i do naszych domów. Konsumenci czyli my milczymy i nadal kupujemy chleby, mąki, kasze i inne produkty zbożowe, ale już w kolejce na nasze stoły czeka drób, jaja, miód i ponoć mleko.

Rolnicy protestują w swojej obronie ale też w obronie polskich konsumentów, robiących zakupy w sklepach w miastach i w sklepach wiejskich. Wszyscy nie wiemy z jakiego zboża jest upieczony „nasz chleb powszedni”.

Już w trakcie pisania postu dowiedziałam się, że ponoć ma zostać wstrzymany przywóz zboża do Polski, ale jak będzie to nie wiadomo. Nie jesteśmy przygotowani na tranzyt, oraz nasze porty nie są  dostosowane do odbioru i przeładunku tak wielkiej ilości ton zboża. Rolnicy nadal protestują już szósty dzień niepewni swojej i swych gospodarstw przyszłości. Ja jestem nadal myślami z nimi, jednak pomimo mojego optymizmu w rozwiązywaniu trudnych spraw nie widzę możliwości zapewnienia nas konsumentów, że już jemy chleb ze zdrowej mąki.