Etykiety

Translate

poniedziałek, 25 stycznia 2021

OPOWIEŚĆ O MEWIE


Książka pod tytułem
„Mewa Jonathan” została napisana przez Richarda Bacha. Niestety w księgarniach od dawna nie jest dostępna. Nie czytałam książki Bacha, ale doskonałe i wierne jej opracowanie dokonane przez Jana Peterko zatytułowane „JAM JEST”.

Richard Bach jest pisarzem i filozofem, ale również lotnikiem.

Ptak Jonathan bohater książki - samodzielnie, przez doświadczenia własnego ciała i absolutnie nie „ptasim móżdżkiem”, ale umysłem Ptaka Myśliciela poznawał zasady poruszania się w przestworzach. Towarzyszył mu przy tym swą znajomością tematu autor, lotnik.

Richard Bach jest też filozofem. Gdy poznajemy historię Jonathana Livingstona, czy chcemy czy nie - patrzymy też na własną historię. Czy należę do wolnych ludzi, bo taka jest potrzeba mojego serca, czy podporządkowuję się stadnym rygorom? Jonathan był samą Prawdą - a jak to jest ze mną, czy odważnie swą Prawdę wyrażam? Takich pytań może być wiele.

Historia Jonathana jest bajkowa, bo mówi nam o Niezwykłym Ptaku, myślącym, dokonującym ważnych wyborów, decydującym o drodze swego życia. A więc tym bardziej nasze odpowiedzi na postawione pytania muszą być prawdziwe. Nie byłoby możliwym umknąć przed bacznym jego wzrokiem. Jonathan jest doskonałym nauczycielem. Nie ma znaczenia, że to jest fantazja...

Jonathan był innym ptakiem niż wszystkie mewy. Należał do swego stada, bo w nim pojawił się na świecie. Ale przede wszystkim chciał latać, wysoko i daleko. Uczył się latać, gdyż tego pragnął, choć skrzydła mew nie są przystosowane do wysokich lotów. A więc poznawał własnym, nawet niekiedy bardzo bolesnym doświadczeniem - zasady aerodynamiki. Nauczył się tak układać poszczególne pióra w skrzydłach aby były posłuszne wymaganiom lotu. Poznawał akrobację powietrzną - wznosił się wysoko i opadał łagodnie na taflę wody. Latał poddając się spokojnie podmuchom wiatru...

Pewnego dnia po powrocie z podniebnych lotów Jonathan zamierzał powiedzieć swemu stadu, że każda mewa MOŻE i potrafi jako wolny ptak latać wysoko i daleko! On je tego nauczy!

Stało się jednak inaczej. Tego wieczoru stado oczekiwało na powrót Jonathana, bo już zadecydowało - zostanie wykluczony z mewiej społeczności! Będzie skazany na wygnanie. Przywódca Stada oznajmił: Przyniosłeś stadu hańbę! Złamałeś reguły życia w stadzie! Celem życia mew jest zdobywanie żeru, a nie swobodne loty!”

Jako banita Jonathan musiał więc odlecieć na Północne Klify, miejsce swego wygnania.

Był smutny. Nie tylko z powodu koniecznej samotności. Jego współrodacy nie chcieli być Wolnymi Ptakami. Nie chcieli patrzeć na ziemię z wysoka i wzlatywać ponad obłoki, bo nie odczuwali potrzeby wolności! Woleli walcząc pomiędzy sobą i skrzecząc zdobywać odpadki będące ich żerem. Taki miał być na zawsze cel życia mew... I to było dla Jonathana tak bardzo bolesne! 

Jonathan był więc samotny, ale latał nadal. Coraz wyżej, coraz dalej i coraz doskonalej.


Pewnego dnia, dołączyły - jakby znikąd - do niego dwie mewy, białe, świetliste i piękne. Jonathan dostrzegł, że jego ciało stało się też takie samo! Po chwili wspólnego lotu mewy powiedziały - głos ich posłyszał w swej głowie, że przyleciały po niego gdyż jest już pora na coś Nowego, że może wzlecieć z nimi wyżej, a one zabiorą go do DOMU! Tak, Jonathan to zrozumiał. Przyszedł więc czas dalszej Nauki. Nauki tego co jest prawdziwe. Tego co jest konieczne aby w pełnej wolności móc rozpoznać swoją prawdziwą naturę. Aby poznać siebie samego i powiedzieć „JAM JEST”. Był na to gotów.

Do miejsca obecnego pobytu Jonathana - jego nowej szkoły, przylatywały również inne mewy, Nie było ich jednak tak wiele jak na ziemi gdyż wiele mew nie chciało poznawać innej  rzeczywistości niż ta w której żyły, nie chciało się uczyć wolności, więc ich kolejne życia były powtórzeniem poprzednich.

Jonathan poznawał wciąż coś nowego. Zadawał pytania doświadczonym nauczycielom, pytał odważnie najstarszego z nich Chianga - „Dokąd zmierzamy? Ten świat wcale nie jest niebem, prawda? - Chiang odpowiedział - Nie ma takiego miejsca, bo niebo nie jest miejscem i nie jest czasem. Niebo oznacza być doskonałym. My próbujemy ucieleśniać doskonałość.”

Jonathan zadawał wciąż nowe pytania - Cieszy mnie szybkość mojego lotu Czy więc istnieje granica tej prędkości?” Uzyskał niezwykłą odpowiedź - Doskonała prędkość oznacza stawanie się tą prędkością. Doskonała prędkość nie ma granic. Gdy poznasz doskonałą prędkość, sięgniesz nieba, Jonathanie.

W czasie swych rozmów mewy nie porozumiewały się tutaj zwykłymi mewimi skrzekami. Treści telepatycznie pojawiały się w ich głowach. Jonathan nauczył się również od Chianga ważnej umiejętności - że może latać w przestrzeni i w czasie, kiedy tylko zechce. - „Aby lecieć tak szybko jak myśl, gdziekolwiek to jest, musisz zacząć od uświadomienia sobie, ze już tam dotarłeś”. A więc Jonathan przestał widzieć siebie jako istotę uwięzioną w ciele. Nauczył się też posyłać swoje myśli do tego, co szczególnie kochał. Gdyż kochać, jest to innymi słowy - dawać.”

Dni mijały i Jonathan coraz częściej myślał o miejscu na ziemi z którego przybył. Wyobrażał sobie, że być może... jest tam choć jedna mewa, która pragnie wyłamać się ze swych ograniczeń.

Historia toczyła się więc dalej, a Jonathan pojawił się na Północnych Klifach nagle, niespodziewanie przy boku młodego, niepokornego Fletchera Lynda, skazanego jak on niegdyś przez stado na wygnanie. I oto Fletcher został pierwszym uczniem Jonathana. Po niedługim czasie przybyło już nowych sześciu Wygnańców, chcących poznawać naukę lotu dla samej radości. Jonathan ich uczył, że wszyscy są ideą Wielkiej Mewy, ideą nieograniczonej Wolności...

Po miesiącu pilnej nauki młodych mew Jonathan zadecydował, ze nadszedł już czas powrotu do Stada. Osiem mew uformowało na porannym niebie zwarty, podwójny romb i z wielką. szybkością przeleciało ponad Plażą Rady Stada. Zamilkł zwykły jazgot i pisk i osiem tysięcy par mewich oczu patrzyło w zdumieniu na przybyszów. Jonathan spokojnie rozpoczął codzienną naukę swych uczniów. Ale wieczorami wymykały się ze stada ciekawe mewy i godzinami słuchały słów Jonathana. A potem pojawił się pierwszy odważny uczeń, a potem następny. Tworzył się wokół nich nowy krąg zaciekawionych mew.

Niespodziewanie jednak miało miejsce dramatyczne wydarzenie. Fletcher Lynd nie chcąc wpaść na młodego ptaka który wszedł mu w czasie lotu w drogę, skręcił gwałtownie i z ogromną szybkością uderzył w twardy granitowy klif. Zdumiony przerażony i smutny leciał dalej w jakimś dziwnym miejscu... Niespodziewanie posłyszał głos Jonathana - „Fletcher, nie umarłeś, znalazłeś się w innej wyższej rzeczywistości. Możesz tam pozostać, lub powrócić i dalej pracować ze stadem. Pamiętasz jak mówiliśmy, że ciało jest niczym więcej, jak tylko myślą?” Fletcher skinął głową i... nagle znalazł się wraz z Jonathanem w środku zdumionego stada. Jednak pojawienie się żywego Fletchera, który przecież powinien się rozbić o skałę, wywołało w stadzie agresję, nienawiść i strach przed nieznanym. Ptaki zaczęły się do nich zbliżać, z błyszczącymi oczami i ostrymi dziobami, gotowe by zabić. Jonathan wykorzystał umiejętność przenoszenia się w przestrzeni i znaleźli się obydwaj w znacznej odległości od stada, a przygotowane do ataku dzioby napotkały próżnię. Rano ptaki ze stada już niczego nie pamiętały.

Ku wielkiemu zaskoczeniu i zmartwieniu swych uczniów Jonatan postanowił ich opuścić. Fletchera mianował swoim następcą, nauczycielem właśnie w tym stadzie, bo... trzeba tak kochać stado by wrócić do niego i pomóc mu wznosić się wyżej. Powiedział Fletcherowi - „Nie kochamy nienawiści i zła, które dostrzegamy. Nie wierz temu, co widzą twoje oczy. Patrz ze zrozumieniem, bo droga do doskonałości i miłości jest do odnalezienia w nas samych... To stado już jest w drodze ku światłu.”

I Jonathan odleciał w swoją dalszą drogę, by znaleźć inne stada, które będzie uczył, że są Urzeczywistnioną Ideą Wolnej, Wielkiej Mewy. Gdy skierujemy wzrok ku niebu, może go tam dostrzeżemy...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz