Etykiety

Translate

środa, 4 sierpnia 2021

„BADZ SOBĄ, ANI NIE UDAWAJ UCZUCIA"

  Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa (fragment z DEZYDERAT).
 
Ten post powinien zostać napisany… miesiąc temu. Temat miałam w głowie i w sercu. Tytuł postu jest taki jak powyżej, ale chciałam w nim  głównie odnieść się do traw, które kocham niezmienną miłością od czasów moich studiów. Tekst o trawach z opóźnieniem, zostanie jednak napisany! Ale najpierw kilka słów wyjaśnienia, skąd ta moja blogowa opieszałość. Otóż była wiosna i początek lata, więc ogród przypominał mi wielkim głosem o moich obowiązkach. Zmieniłam częściowo jego położenie, a musiałam przecież posiać i posadzić to, co jest dla mnie niezbędne: więcej kwiatów i warzywa w innym miejscu. Zgodnie z przysłowiem była to jednak „orka na ugorze” - co prawda nie było orki, ale był ugór, więc konieczna motyka i moja intensywna praca. Nic na to nie poradzę - praca z ziemią to jest moja miłość. Gdy czuję ziemię w rękach jestem szczęśliwa. Pomimo jednak tego uszczęśliwiającego mnie zajęcia posty powinny być pisane, bo blog też jest moją miłością.

Jak widać, to kocham wiele, ale serce jest bardzo pojemne. Nic jednak nie chce być „opuszczane”. Myślę, że przerwa w pisaniu nie była opuszczeniem bloga i powstała dla jego i mojego dobra. Odczuwam, że była potrzebna, co znajdzie swój wyraz w moich tekstach. Jak również w uzupełnieniu na Stronie głównej O blogu.


Wieczność traw... Są to słowa z Dezyderat. Tak, trawy są wieczne. Wg Genesis, w trzecim Dniu Stworzenia - (11) „[...]Potem rzekł Bóg: Niech się zazieleni ziemia zieloną trawą, wydającą nasienie i drzewem owocowym rodzącym według rodzaju swego owoc, w którym jest jego nasienie na ziemi! I tak się stało. (12) I wydała ziemia zieleń, ziele wydające nasienie według rodzajów jego, i drzewo owocowe w którym jest nasienie według rodzaju jego. I widział Bóg, że to było dobre. (Tekst powyższy przytoczyłam z  „Biblii Polskiej z Apokryfami”).


Nie wnikając głębiej w rozważania religijne, ani w teorie o powstaniu Ziemi, słowa I widział Bóg, że to było dobre - mówią nam dobitnie - to co powstało na Ziemi było dobre, a więc również - wystarczające dla jej wszystkich mieszkańców.

Z wdzięcznością i wręcz z pietyzmem mamy korzystać z tego co na Ziemi i dzięki Ziemi jest tworzone. Ale również szanować i kochać każde najmniejsze źdźbło, każdy nawet skromny kwiat i każdy listek...Wszystko co rośnie na Ziemi jest doskonałe. Nie ma potrzeby czegokolwiek niezgodnie z tą doskonałością przerabiać. Zaznaczam - niezgodnie. Każdy organizm żywy ma swą niepowtarzalną doskonałość. Jeśli człowiek chce coś w nim dla siebie zmienić, może to tylko uczynić - pochylając swą „mądrą” głowę i uznając panujące nadrzędne prawa.


Gdy przechodzę Moją drogą przez pola, po obu jej stronach pobocza pól uprawnych są porośnięte trawami. Rozmaitymi - niskimi i wysokimi, zaczynającymi kwitnąć i już przekwitającymi. Wszelkie odcienie zieleni i złotego brązu dojrzałości. Zwykle nie rosną samotnie. Często owija się wokół nich np. wyka polna, przestrzenie wypełnia bardzo „czepliwa” przytulia lepczyca, u podnóża traw rośnie mniszek lekarski, a pokrzywa oczywiście również się pojawia. Zabłąka się niekiedy czerwony mak i dodaje wdzięku dzwonek polny. Muszę jednak idąc nie być pochłonięta swymi myślami i wówczas widzieć to co pragnie być przeze mnie dostrzeżone.

Wszyscy znamy trawy aż tak dobrze, że spoglądając na nie możemy nie dostrzegać ich uroku. Patrzymy jako na coś bardzo zwyczajnego, bo one po prostu były i są. Są wszędzie. Rosną na każdej ziemi. Są trawy wysokie, na przykład na nizinnych łąkach i maciupeńkie na górskich pastwiskach, ale ze smakiem zjadane przez owce. Po studiach mieszkałam przez kilka miesięcy w bacówce w Pieninach. Dźwięk dzwonków na szyjach owiec, zapach górskiej roślinności, smak źródlanej wody, polany, góry, szum drzew, a ponad tym czyste niebo.

Uczucia wzbudzane przez te wspomnienia są... jakby z dnia  dzisiejszego.

Miałam pisać o wieczności traw, a przeniosłam się do wiecznych wspomnień. Myślę, że jest jednak w tym wiele wspólnego. 


    

Powracam do bohaterek mego tekstu. Wg systematyki botanicznej należą do rodziny GRAMINEAE, czyli do rodziny TRAW, zawierającej ogromnie wiele gatunków. Są to gatunki traw dzikich i traw uprawnych. Do traw należą również nasze zboża chlebowe czyli: pszenica, żyto, jęczmień, owies, ale też proso, sorgo, ryż, kukurydza, amarantus. Zboża - stanowiące od tysięcy lat podstawowy pokarm ludzi będą tematem osobnego postu, z pewnością więc skłonię się ku nim z wielką pokorą i poproszę je o inspirację...


Większość traw rozmnaża się zarówno wegetatywnie jak i generatywnie. Mogą odrastać nawet z kawałeczka podziemnych rozłogów - jak np. niezwykle ekspansywny perz, uporczywy towarzysz roślin uprawnych, albo z części macierzystej kępy, rozrastających się, tworzących nowe kępy i pokrywających np. rowy, pobocza, zaniedbane tereny i trwałe użytki zielone. Wspaniała koegzystencja traw rozłogowych i kępkowych - zgodnie  się uzupełniają i wspólnie zasiedlają ziemię. Rozmnażając się generatywnie, wytwarzają także wielkie ilości drobnych nasion rozsiewających się ochoczo przy najlżejszym podmuchu sprzyjającego im wiatru.


Wytrzymałość traw na warunki w których wzrastają jest zadziwiająca. Potrafią wyrosnąć na przysłowiowym kamieniu, na odnalezionej tam bryłce ziemi.


Budowa nadziemna traw to zawsze źdźbło, pochwy liściowe, liście i wieńcząca źdźbło część kwiatowa czyli wiecha lub kłos, a na nich najpierw maleńkie zielone kwiaty, a potem nasiona. Godną podziwu jest stabilność źdźbła - wysokiego, cieniutkiego i dźwigającego na swym szczycie spory ciężar. Kunszt NATURY przewyższa kunszt twórców najwyższych budowli! 


Trawy - niezwykli mocarze, przeciskający się pomiędzy płytkami chodnikowymi, a nawet tworzący pęknięcia w asfalcie, aby wydobyć się spod ziemi i wzrastać ku słońcu. Determinacja traw by rosnąć wszędzie i zawsze, jest danym nam dowodem potęgi NATURY i przypomina, że my też otrzymaliśmy taką moc, że jesteśmy mocarzami naszego życia!


A więc spójrzmy na te rośliny towarzyszące człowiekowi od jego zarania przyjaznym, ale i zainteresowanym wzrokiem. Spróbujmy dostrzec szczegóły ich budowy: źdźbła o różnej wysokości, gładkie lub rowkowane; liście o różnej szerokości, krótkie lub długie, ostro zakończone lub formą łódeczki, gładkie, rowkowane lub z jedną bruzdą pośrodku; pochwy liściowe okalające i wzmacniające źdźbło; „artystycznie wykończone” miejsce z którego wyrastają z pochwy liście. I wreszcie na szczycie źdźbeł przypatrzmy się kłosom lub wiechom, gdzie zobaczymy kwiaty, niepozorne, zielonej barwy i różnej budowy. Pyłek natomiast w okresie kwitnienia tworzy w zależności od gatunku trawy różnokolorową chmurę. Jest to przepiękne zjawisko. W okresie mojej pracy w pewien dzień obserwowałam o godzinie 4-tej rano kwitnienie różnych odmian trawy o wdzięcznej nazwie łacińskiej Arrhenatherum elatius czyli Rajgras wyniosły. Nad całym polem unosił się obłok różnokolorowego pyłku o niezwykłych barwach - wprost baśniowe, niezapomniane zjawisko! Tak, trawy lubią swym zakwitaniem witać i chwalić nowy, budzący się dzień. No a potem w kłosach lub wiechach powstają nasiona, rozdawane szczodrze ziemi, we wszystkie strony roznoszone pomocnym roślinom wiatrem… I znów nowe rośliny będą nas zachwycać swoją promienną zielonością.


W gospodarce przyrody rola traw jest nie do przecenienia. Od początku hodowli zwierząt domowych trawy są ich najważniejszym pożywieniem. Czy w obecnych czasach pamiętamy jeszcze krowy pasące się na pastwiskach? Starsze osoby tak, ale jak to jest z dziećmi? Czy mleko i cały nabiał pochodzi z półek w sklepie? Wonne siano, przepojone zapachem ziół i kumaryny, która jest związkiem chemicznym glikozydem znajdującym się w niewielkiej trawie - tomce wonnej - czy już należy do przeszłości? W niektórych rejonach Polski kultywuje się dalej gospodarkę łąkowo - pastwiskową i zwierzęta hodowlane są nadal żywione w naturalny sposób. Wielka chwała tym rolnikom, którzy w ten sposób gospodarują.


Wspomnę o jeszcze jednej niezwykle ważnej roli traw. Trwałe użytki zielone czyli łąki i pastwiska, oraz zadarnione wszelakie nieużytki stanowią obronę ziemi przed degradacją powodowaną deszczami i wiatrami. I znów moja propozycja - zwrócenia uwagi na to zagadnienie..


    Otwarte spojrzenie na przyrodę jest to chwila zatrzymania się TU i TERAZ. Jest to chwila zdumienia, podziwu i spokoju. Jest to chwila spojrzenia z oddaniem na to, co jest ponad nami. Jest to chwila naszego oczyszczenia i uzdrawiania. Trawy trwają w TU i TERAZ. One po prostu są sobą. Zgodnie ze słowami DEZYDERAT otwórzmy się na ich WIECZNOŚĆ I NA MIŁOŚĆ, GDYŻ JEST ONA WIECZNA JAK TRAWA. Cała natura uczy nas - OFIAROWYWANIA I OTRZYMYWANIA.

IA to jest przecież cecha WIECZNEJ MIŁOŚCI 



1 komentarz:

  1. Następny piękny, mądry, bardzo na czasie tekst. Serdecznie gratulacje!

    OdpowiedzUsuń